Tybet 2010 - spotkaniez XIV Dalajlamą

Spotkanie z J.S. XIV Dalaj Lama

No i udalo sie! Pelen obaw co do fotograficznej czesci spotkania z XIV Dalaj Lama, poszedlem o umowionej godzinie do biura. Tak jak przewidywalem, ponownie zostalem zatrzymany na bramie straznikow z niepokojaca informacja, ze telefonu ani sprzetu fotograficznego nie moge wniesc na teren klasztoru. Szczerze mowiac mialem taki “pisendlof”, ze poddalem sie calkowicie biegowi wydarzen. Odeslalem stranizkow do sekretarza Dalaj Lamy i spokojnie czekalem na rozwoj sytuacji.

Po 15 minutach zaprowadzono mnie do biura i po krotkim zamieszaniu, kazano czekac przed brama wejsciowa do innej czesci budynkow na terenie klasztoru. Przede mna utworzyla sie kilku osobowa kolejka Wlochow, ktorzy ze stosownymi pozwoleniami (ktorych ja nie mialem), zostala wpuszczona do srodka. Po chwili wpuscili takze i mnie.

Juz za brama ponownie pouczono mnie co do sprzetu i kazano zostawic plecak, mowiac: “jezeli sekretarz sie zgodzi, wrocisz po aparat”. W ten sposob, bez zadnego sprzetu czekalem na koncu kilku osobowej kolejki do spotkania z przywodca Tybetu. Po kilkunastu minutach, kazano nam ustawic sie przed wejsciem do budynku, na malym placu. Okazalo sie, ze spotkanie jest juz za chwile. Opuscilem kolejke i wrocilem po sprzet mowiac, ze maja skontaktowac sie z sekretarzem. Pozwolono mi zabrac jedynie aparat i jeden obiektyw. Nie wiedzac czy spotkanie bedzie na zewnatrz czy w ciemnym pomieszczeniu, zdecydowalem sie szybko na 85mm. Bez lampy, ktorej zabrac nie moglem.

Ochroniarz zabral mi sprzet i poszedl do sekretarza. Ten na szczescie zezwolil mi na zdjecia. Wrocilem do kolejki oczekujacych, szczesliwy, ze wywalczylem swoj aparat.

Po chwili podszedl do mnie sekretarz i rozmawialismy chwile. Wypytywal ponownie o moja podroz. Widzialem, ze mial przygotowane zdjecia z Polski. W porownaniu do spotkania sprzed kilku dni, dzisiaj byl bardzo mily i chyba przejety spotkaniem. Zapytal nawet, czy lepiej jak zrobie zdjecie w srodku czy na zewnatrz. Zdecydowalem sie na zdjecie na zewnarz proszac tylko o zasloniecie ostrego swiatla slonca duzym parasolem, trzymanym przez jednego z ochroniarzy Dalaj Lamy.

W pewnej chwili przed siedzibe budynku podjechal samochod. Z pojazdu wysiadl XIV Dalaj Lama. Kolejka ruszyla w lewa strone. Po kolei, kazda osoba z kolejki lub grupowo, witala sie z Dalaj Lama, skladajac zyczenia i robiac sobie pamiatkowe zdjecie. Na jedna osobe/grupe przypadala nie wiecej niz minuta - tempo tych krotkich audiencji bylo naprawde szybkie. Stojac z boku, obserwowalem tych ludzi i czekalem na swoja kolej. 

Po chwili zostali tylko ochroniarze, sekretarz, Dalaj Lama i ja. Sekretarz zapowiedzial mnie i przywitalismy sie z XIV Dalaj Lama. Podziekowalem za mozliwosc spotkania oraz za oficjalne potwierdzenie objecia patronatem projektu The Buddhist Book Project Poland, ktoryw tym roku obchodzi okragla rocznice. Po chwili oficjalny fotograf zrobil nam pamiatkowe zdjecie a sam Dalaj Lama zezwolil na kilka ujec, z ktorych jedno mozecie obejrzec ponizej.


To nie koniec spotkania. Dalaj Lama zszedl nagle ze schodow i powiedzial, ze chcialby zdjecie z kwiatkami :) No wiec to zyczenie spelnilem. Po chwili wzial mnie pod reke i rozmawialismy o podrozy po Tybecie. Wypytywal o miejsca i ludzi. Sekretarz wspomnial od razu, ze nie tylko Tybet byl czescia wyprawy ale takze tybetanscy uchodzcy. Na pytanie o tych ludzi odpowiedzialem, ze ostatnie dwa dni spedzilem na terenie obozu. Ze urzekla mnie jednak historia 15sto letniego Tyetanczyka, ktory w tak mlodym wieku wspolnie z przyjacielem, bez pomocy przewodnikow uciekli do Nepalu. Powiedzialem rowniez, ze to nie ja powinienem stac tutaj u boku Dalaj Lamy a wlasnie ten chlopak, ktory pomimo tego, ze czuje sie teraz szczesliwy w nowym otoczeniu, czuje sie rowniez zagubiony. W Tybecie pozostawil cala swoja rodzine, wrocic tam prawdopodobnie bedzie bardzo trudno. Byc moze jeszcze nie wie, ze to “one way ticket” w tych czasach. Ten zaledwie 15sto letni chlopak nie wie jeszcze czy zrobil dobrze czy nie ale podobalo mi sie w nim to, ze uciekl zeby zachowac tozsamosc kulturowa, podobala mi sie jego odwaga. Dlatego to on a nie ja powinien stac tutaj przy boku swojego przywodcy, poniewaz takie spotkanie byc moze uksztaltowalo by cale dalsze zycie tego chlopca, ktore w tak mlodym wieku okazalo sie bardzo trudne. Mocno poruszony Dalaj Lama poprosil od razu swoich doradcow o pobranie informacji o tym chlopcu, ktore niezwlocznie przekazalem. Ta historia pozegnalismy sie a doradcy Dalaj Lamy zapewnili mnie, ze ten chlopak nie pozostanie bez opieki.

W ten oto sposob, po miesiacu podrozy, po wizycie w Tybecie, Katmandu i oczekiwaniu na audiencje, konczy sie moja podroz. Jutro o 20:00 wyjezdzam do New Delhi i w sobote o 2:00am samolotem do Berlina. Korzystajac jeszcze z wolnego czasu sprobuje oszlifowac temat uchodzcow i odwiedzic jeszcze jedno miejsce w McLeod Ganj. Pozdrawiam!

PS. Udalo mi sie dostac plytke ze zdjeciami z dzisiejszego spotkania, ktore zrobil oficjalny fotograf DL. Uzupelniam wiec galerie zdjec ze spotkania ponizej.

Using Format