Tybet 2010 - koniec leniuchowania

W koncu nadeszla upragniona chwila. Po 4 dniach spedzonych w Katmandu rozpocznie sie jutro kolejny etap podrozy - droga do Dharamsala.

Pomimo calego uroku jaki ma w sobie Katmandu, niezle sie wymeczylem tutaj. 28 stopni, zgielk i tysiace ludzi zrobily swoje. Zaczalem doceniac cisze i spokoj tybetanskich drog. Szczerze mowiac polecam to miasto ale na krotko - dwa, gora trzy dni. Pozostaly czas warto zarezerowac sobie na duzo spokojniesze i ciekawsze wypady po Nepalu.

Jutro o 14:50 mam wylot do Deli i tego samego dnia sprobuje dostac sie do jednego z wielu autobusow odjedzajacych w kierunku Dharamsali. Okolo 500km drogi, na szczescie w nocy wiec spedze ten czas na spiaco, zajmuje jakies 12h jazdy. W poniedzialek chcialbym ustalic z Panem Tsultrim Dorjee z biura Dalaj Lamy, szczegoly spotkania. Na dzien dzisiejszy nie wiem ile ono potrwa, jaki bedzie mialo przebieg ani ile czasu moge poswiecic na zdjecia. Te niewiadome wkrotce sie wyjasnia.

Byc moze temat uchodzcow tybetanskich wroci w Dharamsali - jezeli sie nie myle, wielu nowych uchodzcow powinno przebywac wlasnie w tym miejscu. Byc moze w realizcji tematu pomoga mi osoby z biura DL, ktore powinny byc w temacie. Wierze, ze spotkanie to a takze wizyta w duzo spokojniejszym Himalaya Pradesch, beda zdecydowanie ciekawsze od prawie 5ciu dni w Katmandu.

Tymczasem zabieram sie za ponowne pakowanie, z naprawde duzym entuzjazmem.

PS. Dzisiaj udalo sie, po prawie dwoch tygodniach przerwy, nagrac kolejne wrazenia z podrozy dla Polskiego Radia Szczecin. Prawdopodobnie, juz w najblizsza sobote, bedziecie mogli posluchac wrazen w ramach programu “Archipelag” PRS.

Using Format