Tybet 2010 - uchodźcy

Po dwoch dniach podrozy z Katmandu do New Delhi i dalej autobusem do Dharamsali, dotarlem do McLeod Ganj, wioski polozonej powyzej Dharamsali. To tutaj znajduje sie sie oficjalna siedziba rzadu tybetanskiego na uchodzctwie. To do tego miejsca przyjezdzaja tysiace turystow, zeby posluchac wykladow Dalaj Lamy. Tak tez sie dzieje teraz, poniewaz od 4 do 7.10 Dalaj Lama bedzie nauczal wlasnie w McLeod Ganj. 

Nie mialem prawie czasu na zdjecia. Dwa ostatnie dni zajely mi proby spotkania sie z Tsultrim Dorjee, jednak spelzlo to na niczym. W niedziele biuro bylo zamkniete. W poniedzialek za to wejscie na teren swiatyni, w ktorej mieszka i wyklada Dalaj Lama, okazalo sie mocno utrudnione. O ile dzien wczesniej bez przeszkod wszedlem na teren budynku, o tyle w dniu dzisiejszym musialem zostawic w hostelu caly sprzet, ktorego na teren klasztoru wniesc nie moglem.

Udalo mi sie skontaktowac z p. Dorjee telefonicznie. Okazalo sie, ze jest na…wakacjach. Sprawe mojego spotkania przekazal skeretarzowi Dalaj Lamy. Umowilismy sie wiec za posrednictwem p. Dorjee o 11:00 w biurze. Spotkanie bylo krotkie ale rzeczowe. “Po co, o co chcesz zapytac, o czym chcesz rozmawiac, po co robic zdjecia skoro jest duzo zdjec Dalaj Lamy, jakie sa Twoje wrazenia z Tybetu, jakie powiazania z Ksiaznica Pomorska” itd. Latwo nie bylo ale w koncu otrzymalem zgode - o 11:45 w srode mam pojawic sie w biurze i czekac na audiencje. Bede mogl zrobic zdjecia ale tylko kilka oraz jedno wspolne (co jest chyba najpowszechniejsza praktyka). Tak wiec bedzie to moja najwazniejsza ale prawdopodobnie najszybsza sesja w zyciu :)

Udalo mi sie jeszcze dotrzec do tybetanskich uchodzcow, o czym napisze wiecej byc moze jutro lub w srode. Caly dzien spedzilem na zalatwianiu pozwolen (najpierw wizyta z DL, pozniej uchodzcy) do tzw. Reception Centre, oddalonego od Dharamsali o jakies 8km. Dostalem pozwolenie na pismie, w ktorym wladze ministerstwa zwracaja sie z prosba do dyrektora obozu o wszelka pomoc dla mnie w realizacji tematu zdjec i wywiadow z uchodzcami. I rzeczywiscie tak bylo. Na terenie obozu dostalem tlumacza, za posrednictwem ktorego mialem okazje porozmawiac z kilkoma osobami, ktore kilka dni temu uciekly z Tybetu. Temat jest na tyle powazny i szeroki, ze umowilismy sie na wizyty takze jutro i pojutrze. Byc moze powstanie z tego ciekawy material. Na razie to tyle, zabieram sie do pracy. Pozdrawiam!

Using Format