Peru 2007 - to już jest koniec

Jeszcze to do mnie nie dociera ale tak, to już jest koniec tej niezwykłej, obfitującej w wiele przygód wyprawy. Obecnie jesteśmy w małej mieścinie Junin, około 10km od najwyżej położonego w obu Amerykach jeziora Lago de Junin. To tzw. altiplano, czyli płaskowyż, który na pierwszy rzut oka nie wydaje się być na wysokości ponad 4100 m n.p.m. W nocy jest bardzo zimno, w dzień…cóż, dzisiaj spadł śnieg :) Nie jesteśmy przygotowani na taką pogodę i szczerze mówiąc tęsknię za słońcem dżungli.

Idąc przez pola i mokradła dotarliśmy blisko jeziora (skąpałem się przy okazji po uda w bagnie) ale niestety zbliżające się burze, które dosłownie nas otoczyły zmusiły nas do szybkiego odwrotu z tego płaskiego jak patelnia terenu. Z prześwitów udało mi się wykonać to jedno zdjęcie poniżej.


Jutro o 8 rano wyjeżdżamy do Tarma i stamtąd prosto do Limy, do której
powinniśmy dotrzeć wieczorem. Dziękuje wszystkim za odwiedziny i komentarze. Od początku wyprawy strona była otwierana ponad 1037 razy przez 256 użytkowników z 14 krajów. Oczywiście relacje z opisem przygód oraz kolejne zdjęcia zostaną uzupełnione po powrocie do Polski, o czym zostaniecie niezwłocznie poinformowani na stronie.

Jest bardzo zimno teraz. Jesteśmy zmarznięci i przemoczeni. Jedynym marzeniem jakie przychodzi mi do głowy jest…slońce i wszechogarniające
ciepło. No i może gołąbki :) Z wielkim żalem żegnamy się z Peru i na zakończenie ostatnie zdjęcie z dżungli, które przywołuje niezapomniane, cieple wrażenia. Zdjęcie zostało zrobione na „Henrym 5”, naszym statku, którym przepłynęliśmy prawie 500km Amazonka i Ucayali, w samym środku dzikiej dżungli. Na zdjęciu indiańskie ozdoby wplatane we włosy.


Muchas gracias y hasta pronto!!!

Using Format